30.12.2013

 

Czekanie jest dojrzewaniem, ale jest też umieraniem.

 

Źródłem cierpienia jest Miłość, a nie Jej brak.  Ona jest wewnątrz, a nie na zewnątrz.

 

Miłość jest przekleństwem, ale jest też drogą wyjścia z niego.

 

***

 

Źródło błogosławieństwa i przekleństwa są jednym, tym samym, źródłem. Są zawarte w tożsamości człowieka i  jego imieniu.

Miłość jest tym, co zabija i tym, co zbawia.

Tym, który zabija i który zbawia…

/ ?

***

Przekleństwo to stan  bycia POMIĘDZY  życiem i śmiercią. Między tym, co jest a tym, czego nie ma. Stan zawieszenia, hibernacji. To stan odcięcia od życia, które się posiada. „Czuję jakby w moim domu mieszkał ktoś inny. Patrzę i nie mogę nic zrobić. Moje życie rozgrywa się poza mną. Mój mąż ma inną żonę, moje dzieci nie są moimi dziećmi. Obok mojego peselu widnieje obce zdjęcie.”

Ból wskazuje jednak na na życie. Tęsknota ujawnia obecność czegoś, co już jest, nawołuje i nie daje spokoju. Miłość już jest i jest doświadczana. Jest doświadczona w samotności i braku. Człowiek niczym sprężyna zostaje rozciągnięty między swoim początkiem a końcem. Jest w drodze od poznania celu do celu ( jakby był to ten sam punkt rozciągnięty w czasie, wszystko już jest i nie m tego, co jest..). Doświadcza śmierci, która nie może dokonać się. Wolałby umrzeć, ale śmierć nie nadchodzi.

Wydaje się, że taki stan nie może być zgodny z Bożą wolą, że jest sprzeczny z logiką i naturą rzeczy. Skoro jest miłość to jest i odpowiedź na nią. Pytanie powinno wskazywać na istnienie odpowiedzi. Być może jednak odpowiedź może istnieć mimo braku pytania? To znaczyłoby doświadczyć bezsensu własnego życia. Być odpowiedzią na pytanie, które nie istnieje.

Nie. Odpowiedź doświadcza Tego, dla Czego zaistniała. To Coś – źródło jej życia – jest zarazem źródłem jej bólu.

***

Człowiek nosi w sobie zapowiedź i świadectwo istnienia tego, za czym tęskni. W samym sobie jest zarówno pytaniem i odpowiedzią. Ale nie tylko. Zawarta w nim odpowiedź jest obrazem odpowiedzi, która przyjść musi do człowieka z zewnątrz. Człowiek nosi w sobie obraz miłości, która go oczekuje i na którą on sam czeka.

*** 

Niemożność realizacji powołania to doświadczenie własnej śmierci. Uświadomienie sobie realiów tego stanu jest otrzeźwieniem, śmiercią i narodzinami równocześnie.  Nic się nie zmienia i wszystko się zmienia, gdy stajesz się świadomy swojej śmierci. Jesteś świadkiem czegoś, czego nikt poza tobą nie widzi.

Czy to możliwe, by Bóg dopuszczał stan pozostający w sprzeczności z Jego własną wolą?

A może jest tak, że Bóg wkroczywszy w ludzkie życie, unaocznia jedynie stan zastany:

„Spójrz, żyjesz tak, jak byłbyś przeklęty a nie błogosławiony.

Jakbyś nie do mnie należał, lecz do kogoś innego!

A teraz, gdy zesłałem na ciebie to wielkie nieszczęście, ujrzałeś prawdę. Dziś jest tak, jak było zawsze tylko dotąd tego nie widziałeś. Dotąd ty byłeś katem, teraz Ja jestem twoim katem. Tym samym jednak katem, którym dotąd byłeś ty.”/ dotąd ty byłeś Moim katem, teraz ja jestem twoim..

Od nas zależy czy chcemy żyć, czy nie. Czy chcemy być błogosławieni czy potępieni.

Nikt za nas nie dokona wyboru.

 

Menu