Po wyborze (Boga?)
Wraz z prawdą ujawnia się kłamstwo.
Sięgamy po dobro, dostajemy zło.
Sięgamy po życie, przychodzi do nas śmierć.
Wchodzimy za światłem w mrok…
Niektórzy nazywają to próbą. Ryzykowne. Nie jest pokorą dać się wypatroszyć.
To normalne, że człowiek żąda prawdy. Żąda bo kocha, a żądanie jest wyrazem zaufania.
To normalne, że człowiek chce się odciąć, wyrzec się tego, co go zabija.
A jeśli sprawcą jest Bóg?
Czy wyrzekamy się Boga, gdy „Boga” się wyrzekamy?
Wyrzekamy się śmierci, która teraz ma Jego twarz.
A jednak w najmniejszej i najgłębszej cząstce istnienia wciąż trwamy przy swoim wyborze.
Nie potrafimy o Nim zapomnieć.
Człowiek trwa przy Miłości, bo to ONA nie chce go opuścić.
***
Tak, to jest próbą. Nie chodzi w niej jednak, by za wszelką cenę wybrać Boga, lecz życie.
Człowiek jest wezwany do wyboru życia w każdych okolicznościach, nawet jeśli to oznacza sprzeciwić się „Bogu”.
30.12.2013
Kobieta oderwana od rzeczywistości i kobieta głęboko zakorzeniona w rzeczywistości to ta sama kobieta.
Bóg , do którego mówi i którego spotkała, istnieje i choć być może oddziela ich od siebie jakiś obraz, mimo to oni rozmawiają, są naprzeciw siebie i patrzą sobie w oczy.
To jest realne.
Moje życie jest w Boga rękach, kimkolwiek nie jest.
Nie muszę rozumieć, nie muszę wiedzieć, nawet nie muszę być normalna. Kimkolwiek nie jestem, mówię prawdę.
Takie jest moje sumienie.
Zależy mi tylko na wolności.
Chcę być od Niego wolna.
Wolność to miłość, w jakimś sensie przeczuwam, że TAM jest miłość
We mnie jest miłość… ale tam jest to, na co czekam.
Dzieli mnie od tego tylko jakaś zasłona, która ktoś trzyma w rękach
Nie jestem widzialna dla świata zza muru- jakbym była we władzy demona, chroniona przed życiem.
Przed nim.
Nie mogę nic zrobić. Nie wyjdę POZA swoje życie.
Tylko On może mnie uwolnić.
On je zabrał i tylko On może je zwrócić.
Miłość to wolność.
Początek jednej jest początkiem drugiej, to jedne drzwi
Spotkanie jest końcem więzienia
Więzienia nie ma!
TAM, za drzwiami, jest wszystko
Miłość uwalnia.
Miłość jest uwolnieniem.
Nie chcę jednak myśleć o nim jak o mojej wolności.
Nas nie ma.
Jestem źródłem
04.1.14
Jakbym tkwiła w lustrach
W lustrze fikcja miesza się z rzeczywistością, nie sposób idealnie, nie sposób ich oddzielić.
A może to nie są absurdy, ja widzę absurd, który ISTNIEJE.
To niczego nie zmienia dla mnie, nieważne, czy to dzieje się we mnie czy wokół mnie,
nieważne kim jest Bóg,
nie muszę znać odpowiedzi,
Chce żyć a On mi nie pozwala. On tego chciał.
Jestem w Jego rękach, nie jestem więźniem samej siebie.
***
Muszę dokonać wyboru, rozstać się ze śmiercią nawet, jeśli przyszła do mnie jako życie. Rozstać się z Jezusem, wyrzucić Go z serca
Nie wiem, co będzie później.
Bałam się, bo nie wyobrażałam sobie Go zostawić… Musiało się to wyjaśnić, bo bez Boga nie da się żyć. On to ja… On to ja? Kochałam Go. To On nie uwolnił.
Ale On jest też Śmiercią. Ja jestem życiem
To jest mój rozsądek,
Jeśli był miłością, zostanie przy mnie. Jeśli nie… zniknie kłamstwo i śmierć.
Pragnę być wolna, pragnę żyć DZIŚ
wolność, nie znam jej, nie mogę wyobrazić sobie co jest, gdy Jego nie ma
To raj, tam nie ma już boga
Jest słonce i przestrzeń
Człowiek
Dziecko
Raj to brak Boga
Chciałabym zapomnieć i nie jednać się. Gdy On zniknie nic nie będzie trzeba mówić..
Chce być wierzącym ateistą
Bo wiary nic mi nie odbierze
To wiara przyprowadziła mnie tu.