2014

Brzuch mówi mi prawdę

 

Bóg nie jest moralny ani niemoralny.

Bóg nie ma nic wspólnego z moralnością, za to diabeł bardzo wiele. Ten posługuje się moralnością i jej zasadami ( zasadami religijnymi) jak narzędziem.

Bóg jest jak dzikie zwierzę znające tylko jedną zasadę – zasadę życia.

Bóg jest życiem…

 

Jakże często tę prawdę o Nim i drogę do życia zasłaniają rzekoma moralność i kalkulacja ( lęk), czy wręcz niezawinione demoniczne zniewolenie „Chrystusem” lub kimś, czymś podobnym.

 

***

A jednak…

Czy mój Bóg rzeczywiście jest jak dzikie zwierzę?

Czy jest Kimś, kto nie kalkuluje, nie zna się na normach, jest prosty w ocenach, zresztą tak oczywistych, ale nie dla cywilizowanych, uczonych ludzi?

Czy nie dlatego przywoływałam Dzikusa, bo w przeciwieństwie do Boga, pomógłby mi. Pomógłby i stanąłby w mojej obronie. Uwolniłby mnie od zła. Od potwora, którym stał się Bóg….

 

Tak, mój Bóg nie ma nic wspólnego ani z moralnością ani z kulturą, ale z życiem także nie.

Czy odnajduję w Tobie szacunek dla mnie? Szacunek dla kobiety? Szacunek dla życia?

Prawda, że brzmi to inaczej, niż gdybym wyraziła to samo używając słów: „szacunek dla człowieka, szacunek dla stworzenia”?….

Deptać i zabijać istotę, którą się stworzyło i pragnęło, deptać swoją miłość… to nie jest możliwe.

A może…Może Bóg ma swoje powody, ostatecznie jest Bogiem…

 

Jednak gdy staje przed Bogiem kobieta, Bóg tych powodów nie może już mieć..

Staje przed Nim bowiem samo Życie i jego początek.

Staje Ono przed Nim, ja to wiem.

Jestem tym  życiem.

 

I jestem życiem Boga.

 


komentarz

Gdy to mówiłam, faktycznie mówiłam o  Bogu – o Tym, który mnie zranił, a którego jednocześnie nie potrafiłam przestać kochać. Mówiłam to mając nadzieję ( dlatego mówiłam), że temu zaprzeczy, że zrobi coś, co sprawi, że poznam prawdę, że ocalę Jego obraz. Ale już wtedy wiedziałam, zaczynałam rozumieć, że mówię nie tylko o Nim i do Niego, ale że to On pokazuje mi postać, którą stworzyła religia; że mówię też o kimś innym: o kimś, kto się za Niego podaje, o potworze, pod wpływem którego byłam. Byłam podzielona wewnętrznie. Choć znałam Jezusa od wielu lat, nadal z tyłu głowy miałam różne bzdury religijne, których się bałam, które nie pozwalały mi żyć. Ta trudna sytuacja, w którą On mnie wprowadził ( żywy Bóg, Miłość) spowodowała, ze musiałam się z tym wszystkim skonfrontować. Musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie, w co faktycznie wierzę i czego się boję.

To, co słyszałam wtedy od pobożnych ludzi, raniło mnie dlatego, że im wierzyłam. Reagowałam złością i lękiem, gdyż byłam od nich zależna. To, co mnie raniło, było w środku mnie.  Ich przekonania były moimi. Bałam się zaufać sobie i Bogu do końca. Bałam się, że to mnie zabije. (…)

06.2022